Czy wspólnik spółki cywilnej może ponieść odpowiedzialność karną za tzw. działanie na szkodę spółki?
To pytanie od lat budzi kontrowersje w doktrynie prawa karnego i staje się przedmiotem sporów w praktyce. Artykuł 296 kodeksu karnego (przestępstwo nadużycia zaufania, nazywane też niegospodarnością lub działaniem na szkodę spółki) chroni prawidłowe zarządzanie cudzym mieniem w obrocie gospodarczym. Jednak zastosowanie tego przepisu do wspólników spółki cywilnej – formy działalności pozbawionej osobowości prawnej – nie jest oczywiste i wywołuje rozbieżne opinie. Poniżej przedstawiamy aktualny stan prawny, omawiamy argumenty za i przeciw stosowaniu art. 296 k.k. wobec wspólników spółki cywilnej, analizujemy spór w doktrynie oraz najnowsze orzecznictwo sądów (w tym Sądu Najwyższego). Na koniec wskazujemy praktyczne linie obrony, z których mogą korzystać prawnicy broniący byłych lub obecnych wspólników takich spółek.
Czym jest przestępstwo z art. 296 k.k. (działanie na szkodę spółki)?
Art. 296 §1 kodeksu karnego penalizuje tzw. nadużycie zaufania w obrocie gospodarczym, potocznie określane jako działanie na szkodę spółki lub niegospodarność. Przepis stanowi, że „kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze …”.
Innymi słowy, aby doszło do popełnienia tego przestępstwa, muszą wystąpić następujące przesłanki:
- Obowiązek zajmowania się cudzym majątkiem lub działalnością gospodarczą innej osoby – wynikający z ustawy, decyzji lub umowy (np. umowy spółki).
- Nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez osobę obciążoną takim obowiązkiem (działanie lub zaniechanie sprzeczne z interesem podmiotu, którego majątkiem zarządza).
- Skutek w postaci znacznej szkody majątkowej wyrządzonej temu podmiotowi.
Kluczowe jest pojęcie „znacznej szkody majątkowej” – zgodnie z przepisami kodeksu karnego chodzi o szkodę przekraczającą 200 000 zł. Szkoda może polegać na realnym uszczerbku w majątku (np. strata finansowa, utrata aktywów) lub na narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo powstania takiej szkody (tzw. narażenie na szkodę – art. 296 §1a k.k.). Co ważne, odpowiedzialność karna z art. 296 k.k. grozi także za nieumyślne wyrządzenie szkody (art. 296 §4 k.k.), a sankcje mogą być surowe – od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności w typie podstawowym, a nawet do 8 czy 10 lat w typach kwalifikowanych (gdy sprawca działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub gdy szkoda jest wielkich rozmiarów).
Przedmiotem ochrony w art. 296 k.k. są interesy majątkowe podmiotów, które powierzyły innym osobom prowadzenie swoich spraw. Typowymi sprawcami są więc członkowie zarządów spółek kapitałowych, menedżerowie, pełnomocnicy czy likwidatorzy – osoby zobowiązane do dbania o cudzy majątek i podejmujące decyzje gospodarcze w imieniu powierzającego. W kontekście spółek prawa handlowego (np. spółki z o.o., akcyjne, jawne) nie budzi wątpliwości, że art. 296 k.k. może mieć zastosowanie do członków ich organów lub wspólników prowadzących sprawy spółki.
Problem powstaje na gruncie spółki cywilnej, która nie jest odrębnym podmiotem prawnym. Zastanówmy się więc, jak interpretować przesłanki art. 296 k.k. w odniesieniu do wspólników takiej spółki.
Spółka cywilna a „cudzy” majątek – dlaczego sprawa budzi wątpliwości?
Spółka cywilna to specyficzna forma prowadzenia działalności gospodarczej, unormowana w Kodeksie cywilnym (art. 860 i nast.). Nie posiada ona osobowości prawnej ani nawet tzw. ułomnej osobowości – jest jedynie umową między wspólnikami. W efekcie:
- Spółka cywilna nie ma własnego majątku odrębnego od majątków wspólników. Majątek wniesiony do spółki oraz nabyty w trakcie jej trwania staje się współwłasnością łączną wszystkich wspólników (tzw. współwłasność bezudziałowa). Mówiąc potocznie, „majątek spółki” jest wspólnym majątkiem wspólników.
- Każdy wspólnik spółki cywilnej ma co do zasady prawo i obowiązek prowadzenia spraw spółki oraz jej reprezentacji (art. 865 §1 k.c.), chyba że umowa spółki stanowi inaczej. Wspólnicy działają w imieniu własnym, solidarnie odpowiadając za zobowiązania spółki – kontrahent zawiera umowę bezpośrednio ze wspólnikami, a nie z odrębnym podmiotem.
Powyższe cechy powodują, że zastosowanie art. 296 k.k. do sytuacji wewnętrznych spółki cywilnej nie jest oczywiste. Przepis ten wymaga, aby sprawca zajmował się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą innej osoby. Powstaje pytanie: czy wspólnik, gospodarując majątek spółki cywilnej, zajmuje się cudzym majątkiem (majątkiem „innej osoby”)?
Wątpliwość wynika z tego, że wspólnik zarządza wspólnym majątkiem, którego sam jest współwłaścicielem. De facto zajmuje się więc równocześnie swoim własnym majątkiem oraz majątkiem należącym wspólnie do niego i pozostałych wspólników. Trudno tu o typową relację jak np. między właścicielem firmy a zatrudnionym menedżerem – wspólnik spółki cywilnej jest jednocześnie „powierzającym” swój majątek spółce i zarządzającym tym majątkiem.
Przykład praktyczny: Wyobraźmy sobie dwóch wspólników spółki cywilnej prowadzących razem sklep. Każdy z nich ma prawo dysponować pieniędzmi z utargu, które stanowią ich współwłasność. Jeżeli jeden z nich podejmie z kasy sklepu pieniądze i wyda na cel niezwiązany z działalnością – to czy dysponuje cudzym mieniem? W części tak (bo narusza udział drugiego wspólnika), ale w części także swoim. Taka sytuacja plasuje się na granicy między naruszeniem zaufania wspólnika a zwykłym sporem wspólników o podział zysków.
Właśnie z powodu tej specyfiki pojawił się spór w doktrynie: czy spółka cywilna może być uznana za „osobę” pokrzywdzoną w rozumieniu art. 296 k.k. (skoro nie ma osobowości prawnej), ewentualnie czy wspólnik może być traktowany jako zobowiązany do zajmowania się majątkiem innej osoby (np. drugim wspólnikiem lub ogółem wspólników).
Argumenty za stosowaniem art. 296 k.k. wobec wspólników spółki cywilnej
Większość nowszych opracowań prawnokarnych skłania się ku stanowisku, że art. 296 k.k. może mieć zastosowanie do wspólników spółki cywilnej – oczywiście tylko w określonych okolicznościach. Przytaczane są następujące argumenty:
- Umowa spółki jako źródło obowiązku dbałości o cudzy majątek: Skoro podstawą działania spółki cywilnej jest umowa między wspólnikami, to z tej umowy wynika obowiązek lojalnego zajmowania się wspólnym majątkiem. Każdy wspólnik ma obowiązek działać w interesie wspólnym, nie tylko we własnym. Taki obowiązek można uznać za spełniający dyspozycję art. 296 §1 k.k. – jest to obowiązek „na podstawie umowy” zajmowania się sprawami majątkowymi innych wspólników. W literaturze wskazuje się wprost, że przepis art. 296 k.k. może dotyczyć osób gospodarujących majątkiem wspólnym, jeśli działając nierzetelnie wyrządzają szkodę pozostałym współwłaścicielom. Innymi słowy, większościowego wspólnika można traktować jako zobowiązanego do ochrony interesów mniejszościowego partnera – nadużycie zaufania w zarządzaniu majątkiem spółki na szkodę innego współwłaściciela może podpadać pod art. 296 k.k..
- Spółka cywilna jako „inna jednostka organizacyjna”: Brak osobowości prawnej nie oznacza, że spółka cywilna nie jest żadnym podmiotem. W pewnym sensie spółka cywilna jest organizacją wspólników, wyodrębnioną dla prowadzenia działalności. Jest dopuszczalne, aby w ramach art. 296 k.k. traktować spółkę cywilną jako „jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej” (tak jak traktuje się np. spółki osobowe prawa handlowego). Wówczas pokrzywdzonym „innym podmiotem” byłaby sama spółka cywilna pojmowana jako wspólne przedsięwzięcie. W praktyce jednak rozróżnienie, czy szkodę wyrządzono „spółce” czy konkretnemu wspólnikowi, zaciera się – w obu przypadkach chodzi o uszczuplenie wspólnego majątku wbrew woli jednego ze współwłaścicieli.
- Ochrona mniejszości przed nadużyciem większości: Dopuszczalność stosowania art. 296 k.k. może pełnić istotną rolę gwarancyjną. Gdy większościowi (dominujący) wspólnicy rażąco naruszają zaufanie mniejszościowego, wyprowadzając korzyści kosztem niego, przepis karny jest potencjalnym środkiem ochrony pokrzywdzonego wspólnika. Argumentuje się, że brak takiej odpowiedzialności tworzyłby lukę – wspólnik większościowy mógłby bezkarnie działać na szkodę partnera, zasłaniając się brakiem osobowości prawnej spółki. Art. 296 k.k. daje więc pewien straszak dyscyplinujący wspólników, aby nie dopuszczali się ewidentnych nadużyć finansowych względem siebie.
- Linia orzecznicza Sądu Najwyższego: Co prawda nie ma wielu orzeczeń Sądu Najwyższego wprost o spółkach cywilnych i art. 296, ale w wyroku SN z 28 lipca 2010 r. (sygn. II KK 21/09) Sąd potwierdził, że „zawarcie spółki cywilnej nakłada na wspólnika obowiązek zajmowania się jej sprawami majątkowymi (art. 865 §1 k.c.). Nie oznacza to jednak, że każde stwierdzone nieprawidłowości automatycznie pociągają za sobą odpowiedzialność karną wspólnika z art. 296 k.k. – jej przyjęcie wymaga wykazania, że poprzez nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązku wspólnik wyrządził spółce znaczną szkodę majątkową.”. Z tego stanowiska wynika, że Sąd Najwyższy dopuszcza co do zasady możliwość pociągnięcia wspólnika do odpowiedzialności z art. 296 k.k., o ile udowodnione zostaną wszystkie znamiona, zwłaszcza znaczna szkoda. SN zwrócił jednak uwagę, że nie każda nieprawidłowość w spółce powinna od razu skutkować zarzutem karnym – potrzebne jest poważne naruszenie obowiązków i konkretny, istotny uszczerbek.
Podsumowując powyższe, argumentacja pro-karna wskazuje, że nic w przepisach nie wyklucza zastosowania art. 296 k.k. do wspólników spółki cywilnej. Warunkiem jest jednak, aby konkretny wspólnik miał obowiązek zajmowania się sprawami spółki (wynikający z umowy lub ustawy) oraz by wyrządził rzeczywistą, dużą szkodę majątkową „spółce” lub innemu wspólnikowi przez rażące nadużycie zaufania.
Argumenty przeciw stosowaniu art. 296 k.k. wobec wspólników spółki cywilnej
Druga strona sporu – wciąż obecna w doktrynie i często podnoszona przez obronę w postępowaniach karnych – wskazuje na szereg okoliczności, które każą ostrożnie lub wręcz sceptycznie podchodzić do karania wspólników spółki cywilnej za niegospodarność:
- Brak odrębnego podmiotu pokrzywdzonego: Krytycy wskazują, że spółka cywilna nie ma własnej podmiotowości prawnej, więc nie można mówić o „działaniu na szkodę spółki” w sensie dosłownym. Każde działanie wspólnika de facto dzieje się kosztem jego samego i pozostałych wspólników. Skoro brak wyraźnego rozdzielenia majątków, trudno stwierdzić, że jakaś „inna osoba” poniosła szkodę – wspólnicy działający w imieniu spółki działają przecież we własnym imieniu. Ta argumentacja prowadzi do wniosku, że art. 296 k.k. został pomyślany dla relacji powiernik–powierzający (menedżer–firma), a nie dla sytuacji, gdy właściciele wspólnie prowadzą interes i pokrzywdzony jest jednocześnie współwłaścicielem firmy. W takim układzie właściwe są roszczenia cywilne między wspólnikami, a nie prawo karne.
- Wspólnik gospodaruje także swoim majątkiem: Zarzut nadużycia uprawnień zakłada pewien element zdrady zaufania – tak jakby sprawca miał zarządzać wyłącznie cudzym dobrem, a tymczasem działa jakby to było jego. Ale w spółce cywilnej każdy współwłaściciel legalnie dysponuje rzeczą wspólną, więc granica między uprawnionym dysponowaniem a nadużyciem jest płynna. Można argumentować, że wspólnik nie może ukraść sam siebie ani działać na szkodę samego siebie – a w pewnej części tak właśnie wygląda nadużycie w spółce cywilnej (wspólnik pomniejsza majątek wspólny, którego część należy do niego). To dość paradoksalna sytuacja z punktu widzenia prawa karnego.
- Mechanizmy prawa cywilnego powinny wystarczyć: Istnieje pogląd (zbliżony do zasady ultima ratio, o której niżej), że konflikty wspólników spółki cywilnej powinny być rozwiązywane na drodze cywilnej, nie karnej. Kodeks cywilny przewiduje środki ochrony – np. roszczenie o wyrównanie udziału w majątku, o rozliczenie zysków, o zniesienie współwłasności po rozwiązaniu spółki itp. Jeżeli wspólnik czuje się pokrzywdzony finansowo przez innych, powinien dochodzić swych praw pozwem, a nie zawiadomieniem o przestępstwie. Prawo karne nie jest od ścigania każdego nadużycia czy każdej niezgody finansowej między partnerami biznesowymi. Takie stanowisko wyraźnie widać w praktyce: organy ścigania często odmawiają wszczęcia postępowań w sprawach konfliktów wspólników, odsyłając ich do sądu cywilnego – chyba że mamy do czynienia z jaskrawym oszustwem czy defraudacją.
- Brak wyodrębnionej szkody po stronie innego podmiotu: Aby mówić o wypełnieniu znamion art. 296 k.k., szkoda musi być wyrządzona „jej” – czyli temu podmiotowi, którego sprawami sprawca się zajmuje. Gdy spółka cywilna ma tylko dwóch wspólników, a obaj poczynili sporne działania wspólnie, to nie ma wyraźnie pokrzywdzonego – trudno uznać, że działali „na szkodę” spółki, skoro obaj nią byli. Podobnie, jeśli wspólnik większościowy np. wypłaca sobie nieracjonalnie duże kwoty, ale drugi wspólnik świadomie toleruje to przez dłuższy czas, to czy doszło do wyrządzenia szkody? Obrona może argumentować, że brak tu szkody w sensie prawnokarnym, skoro współwłaściciel de facto zgadzał się na takie rozdysponowanie majątku (choćby milcząco).
- Wysoki próg znacznej szkody: Kolejny argument pragmatyczny – w wielu przypadkach spory wspólników dotyczą kwot mniejszych niż 200 tys. zł. Wtedy art. 296 §1 k.k. w ogóle nie znajdzie zastosowania, bo nie ma znacznej szkody. Próba „podciągania” mniejszych konfliktów pod art. 296 skutkuje umorzeniem postępowania z powodu braku znamion (ewentualnie mogłaby wchodzić w grę kwalifikacja z §1a – narażenie na szkodę – ale to także wymaga wykazania, że istniało bezpośrednie niebezpieczeństwo szkody powyżej 200 tys. zł, co w drobniejszych sporach jest wątpliwe).
- Subsydiarność art. 296 k.k. wobec innych przestępstw: Przestępstwo niegospodarności ma charakter posiłkowy – gdy dane zachowanie wyczerpuje znamiona innego, bardziej konkretnego przestępstwa przeciw mieniu, to należy je kwalifikować ściślej. Przykładowo, jeśli działanie wspólnika wyczerpuje znamiona przywłaszczenia (art. 284 §2 k.k.), to nie powinno się dodatkowo (ani zamiast) stosować art. 296 k.k.. W praktyce, w konfliktach wspólników często rozważa się przywłaszczenie mienia wspólnego – np. gdy jeden z nich zabiera rzeczy lub środki pieniężne i traktuje jak własne. Jeżeli jednak przywłaszczenie nie jest udowodnione (bo np. sprawca nie miał zamiaru definitywnego przywłaszczenia, a jedynie korzystał z rzeczy), to trudno jednocześnie twierdzić, że doszło do nadużycia zaufania. W ten sposób obrona może wykluczać art. 296 k.k. argumentując: skoro nie było przestępstwa przywłaszczenia, to nie można subsydiarnie przypisać niegospodarności, bo brak jest w ogóle bezprawnego działania na cudzym mieniu.
Reasumując, oponenci karania wspólników z art. 296 akcentują, że w realiach spółki cywilnej granica między sprawami „cudzymi” a „własnymi” jest zatarta, a odpowiedzialność karna nie powinna zastępować mechanizmów prawa cywilnego. Podkreśla się też konieczność ostrożnego podejścia organów ścigania – aby nie używać prawa karnego do rozstrzygania zwykłych sporów biznesowych.
Aktualne orzecznictwo – linia sądów w sprawach wspólników spółki cywilnej
Choć spraw dotyczących art. 296 k.k. w kontekście spółek cywilnych nie ma bardzo wiele, istnieją ważne orzeczenia, które wyznaczają kierunek interpretacji:
- Wspomniany wyżej wyrok Sądu Najwyższego z 28.07.2010 r. (II KK 21/09) jest często cytowany w literaturze. SN potwierdził w nim, że sam fakt obowiązku prowadzenia spraw spółki przez wspólnika (art. 865 k.c.) nie oznacza automatycznie jego odpowiedzialności karnej za wszelkie nieprawidłowości. Konieczne jest wykazanie, że wspólnik nadużył uprawnień lub zaniedbał obowiązki oraz że w wyniku tego powstała znaczna szkoda. W tamtej sprawie SN zauważył, że skoro jedynymi wspólnikami byli oskarżony i jego ojciec, to przypisanie synowi działania na szkodę spółki było sztuczne – ojciec (drugi wspólnik) aprobował decyzje syna, więc nie było klasycznego pokrzywdzonego (nie doszło do „zdrady” interesów spółki, bo obaj wspólnicy działali wspólnie). To pokazuje, że w przypadku małych spółek (np. dwuosobowych) szczególnie trudno mówić o przestępstwie z art. 296 k.k., gdy brak skonfliktowanego pokrzywdzonego wspólnika.
- Orzecznictwo sądów apelacyjnych: Sądy niższych instancji również mierzą się z podobnymi problemami. Przykładowo, w jednym z orzeczeń wskazano, że gdyby spółka cywilna byłaby jednoosobowa, nie można mówić o przestępstwie przywłaszczenia – co jest oczywiste, bo nie ma cudzej rzeczy. A contrario, gdy wspólników jest więcej niż jeden, można rozważać odpowiedzialność, ale trzeba każdorazowo badać, czy rzeczywiście jeden ze wspólników przekroczył swoje uprawnienia ze szkodą dla drugiego. Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 2015 r. (sygn. II AKa 267/15) podkreślił, że jeśli wspólnik spółki cywilnej podejmuje z kasy spółki pieniądze bez zgody reszty, to pieniądze te nie są wyłącznie jego własnością i takie działanie może wyczerpywać znamiona przestępstwa przeciw mieniu. Innymi słowy – sądy dostrzegają możliwość penalizacji oczywistych nadużyć, np. gdy wspólnik „wyprowadza” środki wspólne na prywatny użytek.
- Wyroki uniewinniające lub umorzenia: Z praktyki wynika też, że wiele spraw przeciw wspólnikom kończy się umorzeniem bądź uniewinnieniem, właśnie z uwagi na brak znamion przestępstwa. Jeżeli nie udaje się wykazać złego zamiaru lub realnej szkody, sądy odmawiają uznania sporu wspólników za materię karną. Przykładowo, w stanie faktycznym analizowanym przez Sąd Najwyższy w 2010 r., te same działania wspólników były kwalifikowane jednocześnie jako oszustwo (art. 286 k.k., wobec osób trzecich) i niegospodarność (art. 296 k.k., wobec własnej spółki). SN zwrócił uwagę, że to prowadziłoby do sytuacji, gdzie „tym samym działaniem wspólnicy mieliby jednocześnie doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kontrahentów i działać na szkodę własnego przedsiębiorstwa” – co jest pewną sprzecznością celów. Ostatecznie uchylono skazanie, dając do zrozumienia, że nie można nadmiernie mnożyć bytów karalnych z jednego ciągu zdarzeń.
Podsumowując orzecznictwo: sądy dopuszczają możliwość odpowiedzialności karnej wspólnika spółki cywilnej z art. 296 k.k., ale podchodzą do takich spraw bardzo ostrożnie. Konieczne jest wykazanie poważnego nadużycia zaufania i wymiernej szkody po stronie innego wspólnika (lub wspólnego majątku). W przypadku wątpliwości, rozstrzygane są one raczej na korzyść oskarżonego wspólnika – zgodnie z zasadą in dubio pro reo – zwłaszcza gdy sytuacja ma charakter sporu cywilnoprawnego o rozliczenia, a nie oczywistej defraudacji.
Linie obrony w przypadku zarzutu z art. 296 k.k. dla wspólnika spółki cywilnej
Jeżeli wspólnikowi (lub byłemu wspólnikowi) spółki cywilnej zostaje postawiony zarzut z art. 296 k.k., obrona dysponuje szeregiem argumentów, aby podważyć zasadność takiej kwalifikacji. Oto najważniejsze linie obrony stosowane w praktyce:
- Brak obowiązku po stronie oskarżonego wspólnika: Należy dokładnie zbadać zapisy umowy spółki oraz faktyczny podział ról między wspólnikami. Art. 296 k.k. dotyczy wyłącznie osób „obowiązanych” do zajmowania się sprawami majątkowymi danego podmiotu. Jeśli dany wspólnik nie prowadził spraw spółki ani jej nie reprezentował (np. był pasywnym inwestorem, a zarządzaniem zajmował się kto inny), to nie spełnia on przesłanki podmiotu kwalifikowanego. Przykładowo, wspólnik, który formalnie został wyłączony od prowadzenia spraw w umowie spółki cywilnej, nie może zostać sprawcą przestępstwa z art. 296 k.k. – bo nie ciążył na nim żaden szczególny obowiązek w tym zakresie. Obrona powinna wykazać, że oskarżony nie miał decyzyjności ani przypisanej odpowiedzialności za majątek spółki.
- Brak znacznej szkody lub brak szkody w ogóle: To często najskuteczniejsza linia obrony. Udowodnienie „znacznej szkody majątkowej” jest obowiązkiem oskarżyciela. Obrońca karny może argumentować, że żadna szkoda nie zaistniała – np. majątek spółki nadal istnieje i służy działalności, a pokrzywdzony wspólnik wciąż ma możliwość odzyskania swojej części majątku na drodze cywilnej. W analizowanym przykładzie trampolinowego parku (opisanym na wstępie) podkreślano, że czwarty wspólnik nie został trwale pozbawiony udziału w majątku – w każdej chwili może zażądać jego spłaty lub podziału, a majątek (park trampolin) nie został roztrwoniony ani ukryty, wręcz przeciwnie, nadal funkcjonuje i generuje dochód. Szkoda ma zatem charakter jedynie potencjalny, warunkowy – co nie spełnia znamion art. 296 k.k., który wymaga szkody już wyrządzonej (ewentualnie bezpośredniego niebezpieczeństwa szkody, ale to również trzeba wykazać w konkretnej wysokości). Ponadto, kwestionować można wysokość szkody – np. czy rzeczywiście przekraczała 200 tys. zł. Jeśli nie, to typ podstawowy art. 296 odpada.
- Brak zamiaru i świadomości działania na szkodę: W przestępstwie nadużycia zaufania konieczne jest umyślne działanie w zamiarze ewentualnym (co najmniej godzenie się na skutek w postaci szkody) lub nieumyślne rażące niedbalstwo. Obrona powinna wykazać, że oskarżony wspólnik nie miał zamiaru nikogo pokrzywdzić, a wręcz działał w dobrej wierze, przekonany o słuszności podejmowanych decyzji biznesowych. Na przykład, trzej wspólnicy kontynuujący biznes po rozwiązaniu spółki mogli szczerze wierzyć, że utrzymując działalność chronią wspólny majątek przed utratą wartości i że ostatecznie rozliczą się z czwartym wspólnikiem. Jeśli brak jest dowodów na to, że działali oni z zamiarem wyrządzenia szkody koledze, a przeciwnie – liczyli na przyszłe porozumienie z nim – to brakuje strony podmiotowej czynu. Dobra wiara, próby negocjacji z pokrzywdzonym, kontynuowanie działalności dla zachowania majątku – to wszystko okoliczności przemawiające przeciw tezie o przestępnym nadużyciu zaufania. Jak ujął to SN, wspólnicy nie działali „jako klasyczni menedżerowie cudzego majątku z zamiarem wyrządzenia szkody”. Brak złej wiary po stronie oskarżonego powinien skutkować uniewinnieniem bądź umorzeniem.
- Brak nadużycia – działanie w interesie spółki: Obrona może wskazywać, że choć pewne działania były formalnie sprzeczne z przepisami (np. dalsze korzystanie ze wspólnego majątku po rozwiązaniu spółki bez zgody jednego ze wspólników), to w istocie nie miały charakteru szkodliwego, lecz przeciwnie – służyły zachowaniu wartości przedsiębiorstwa. Dla przykładu, kontynuacja działalności przez pozostałych wspólników mogła zapobiec utracie klientów, deprecjacji sprzętu, itp. – czyli chroniła majątek przed stratą. Takie działanie trudno nazwać niegospodarnością, skoro z ekonomicznego punktu widzenia było racjonalne (nawet jeśli uchybiono formalnościom cywilnym). Jeżeli nie doszło do rażącego naruszenia obowiązków ani złośliwej niegospodarności, brak podstaw do zarzutu z art. 296. Innymi słowy: działanie, które w ostatecznym rozrachunku nie szkodzi spółce (wspólnemu interesowi), nie może być kwalifikowane jako przestępstwo działania na jej szkodę.
- Wykorzystanie bierności lub zgody pokrzywdzonego: Często bywa tak, że rzekomo pokrzywdzony wspólnik sam nie przejawiał aktywności w sprawach spółki lub nawet milcząco akceptował stan rzeczy, na który potem się skarży. Jeżeli można wykazać, że pokrzywdzony wiedział o pewnych działaniach i im nie przeciwdziałał, albo sam wycofał się z udziału w biznesie pozostawiając go pozostałym wspólnikom, to zarzut „wyłączenia” go z korzyści traci na ostrości. Jak zauważono w literaturze, brak korzystania z rzeczy przez współwłaściciela nie oznacza jeszcze utraty przezeń władztwa ani automatycznie przestępstwa ze strony korzystających. Obrona może więc wskazywać: trudno mówić o nadużyciu zaufania względem kogoś, kto sam zrzekł się udziału w prowadzeniu spraw. Taka argumentacja osłabia subiektywne odczucie pokrzywdzenia – skoro przez długi czas nie zgłaszał pretensji, to działający wspólnicy mogli sądzić, że jest zgoda na status quo.
- Ultima ratio – prymat prawa cywilnego: Na koniec, bardzo mocnym argumentem obrony (również podnoszonym przez niezależnych ekspertów) jest zasada ultima ratio prawa karnego. Należy wykazać, że sprawa tak naprawdę dotyczy sporu o rozliczenia majątkowe, który powinien zostać rozwiązany w drodze cywilnej – np. poprzez dział majątku, wypłatę udziału, rozliczenie pożytków. Jeśli pokrzywdzony ma otwartą drogę do dochodzenia swoich roszczeń na drodze cywilnej (i z niej korzysta bądź może skorzystać), to angażowanie aparatu karnego jest przedwczesne i nieproporcjonalne. Rolą prawa karnego jest ścigać najpoważniejsze nadużycia, a nie zastępować sądu cywilnego przy podziale majątku wspólnego. Taki przekaz warto skierować do prokuratora i sądu – że zastosowanie sankcji karnych w „typowym” konflikcie wspólników byłoby nieuzasadnione. Często już na etapie postępowania przygotowawczego udaje się przekonać organy, iż brak interesu publicznego w ściganiu, bo sprawa nadaje się do cywilnego pozwu.
Wszystkie powyższe argumenty zmierzają do jednego: wykazania, że w danej sprawie brak jest znamion czynu zabronionego z art. 296 k.k. (brak szkody, brak zamiaru, brak obowiązku po stronie sprawcy, itp.). Jeśli choć jeden z elementów nie zostanie udowodniony ponad uzasadnioną wątpliwość, wówczas – zgodnie z zasadą in dubio pro reo – wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.
W praktyce obrona łączy kilka linii argumentacji jednocześnie. Na przykład, podnosi się i brak szkody, i subsydiarny charakter przepisu (skoro nie było przestępstwa przywłaszczenia, to nie ma mowy o niegospodarności), i dobrą wiarę oskarżonego. Dobrze uzasadniona opinia prawna przedstawiona organom ścigania może doprowadzić do umorzenia postępowania jeszcze przed procesem. Gdy sprawa trafi na wokandę, sądy – jak pokazano wyżej – również są ostrożne w skazywaniu wspólników, jeżeli sytuacja nie jest czarno-biała.
Podsumowanie
Odpowiedzialność karna wspólników spółki cywilnej za przestępstwo z art. 296 k.k. stanowi złożony i dyskusyjny problem, leżący na pograniczu prawa karnego i prawa cywilnego. Aktualny stan prawny nie wyłącza wprost takiej odpowiedzialności – wspólnik może być uznany za podmiot owego przestępstwa, ponieważ umowa spółki cywilnej obliguje go do należytego zajmowania się wspólnym majątkiem. Jednak spór w doktrynie i rozbieżności w orzecznictwie pokazują, że każdą sytuację należy oceniać indywidualnie, z uwzględnieniem specyfiki spółki cywilnej.
Z jednej strony, nie można tolerować rażących nadużyć: jeśli np. większościowy wspólnik celowo działa na finansową szkodę mniejszościowego partnera, to sankcja karna może być uzasadniona jako ostateczny środek ochrony prawa. Z drugiej strony, nie każde działanie niekorzystne dla wspólnika będzie od razu przestępstwem – zwłaszcza gdy mamy do czynienia z typowym sporem o rozliczenia, bez jasnych dowodów złej woli czy realnej szkody.
Dla kancelarii prawnej prowadzącej tego typu sprawy kluczowe jest umiejętne wykazanie, gdzie leży granica między odpowiedzialnością cywilną a karną. Jak wynika z powyższych rozważań, organy ścigania i sądy coraz częściej dostrzegają, że prawo karne nie powinno zastępować cywilnego w konfliktach wspólników. Tendencją jest rozstrzyganie wątpliwości na korzyść oskarżonych wspólników, o ile nie mamy do czynienia z oczywistym nadużyciem zaufania.
Podsumowując – art. 296 k.k. wobec wspólników spółki cywilnej to zarzut trudny do postawienia i jeszcze trudniejszy do utrzymania przed sądem. Linia obrony może skutecznie podważyć istnienie znamion tego przestępstwa, wykazując że spór ma charakter cywilny i brakuje wyraźnego pokrzywdzenia. W konsekwencji, w wielu przypadkach właściwą drogą jest umorzenie postępowania z powodu braku znamion czynu zabronionego, a strony powinny skupić się na cywilnoprawnym uregulowaniu swych rozliczeń.