Magdalena Wiśniewska (radca prawny, specjalistka prawa rodzinnego): Witam serdecznie. Rozpoczynamy nasz nowy cykl „Rozmowy adwokata z radcą”, w którym będziemy omawiać różne zagadnienia prawne z dwóch perspektyw – prawa rodzinnego i karnego. Na początek proponuję temat trudny, ale niestety coraz częstszy: przestępstwa powiązane z rozwodem. Wielu klientów naszej kancelarii jest zaskoczonych, że sprawa rozwodowa może mieć także wątek karny. Co Pan o tym sądzi, mecenasie?
Adwokat Maciej Kowalewski Dzień dobry. Rzeczywiście, rozwód często kojarzy się głównie z rozstrzygnięciami sądu rodzinnego – podziałem majątku, kwestiami opieki nad dziećmi czy alimentami. Jednak w praktyce bywa tak, że rozpadowi małżeństwa towarzyszą zdarzenia wypełniające znamiona przestępstw. Czasem to właśnie przestępstwo jest bezpośrednią przyczyną rozwodu (np. przemoc domowa), a czasem różne oskarżenia pojawiają się w trakcie konfliktu rozwodowego. Zdarza się również, że prawo karne bywa wykorzystywane jako instrument walki między małżonkami. Dziś porozmawiamy o takich sytuacjach, omawiając zarówno aspekty prawa karnego materialnego (czyli jakie czyny zabronione najczęściej pojawiają się przy rozwodzie), jak i aspekty postępowania karnego (czyli jak przebieg postępowania karnego może wpływać na sprawę rodzinną – i odwrotnie). Posłużymy się przykładami z orzecznictwa sądów, żeby pokazać, jak to wygląda w praktyce.
Przemoc domowa jako przyczyna rozwodu
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Najbardziej klasyczny przykład to sytuacja, gdy powodem rozwodu jest przemoc domowa. W pozwach o rozwód z orzeczeniem o winie bardzo często pojawia się zarzut, że jeden z małżonków znęcał się nad rodziną. Z mojej praktyki wynika, że sądy rodzinne nie są już zdziwione, gdy w toku sprawy rozwodowej wychodzi na jaw, że w domu dochodziło do przemocy. Taki małżonek-dręczyciel ponosi wtedy winę rozkładu pożycia małżeńskiego, co wpływa choćby chociażby na ewentualne alimenty dla drugiego małżonka po rozwodzie. Ale jak to wygląda z perspektywy prawa karnego?
Adwokat Maciej Kowalewski : Przemoc domowa jest traktowana bardzo poważnie przez prawo karne. Mówimy tu najczęściej o czynie z art. 207 Kodeksu karnego – znęcaniu się fizycznym lub psychicznym nad osobą najbliższą. To przestępstwo zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności (a w kwalifikowanych przypadkach – gdy sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem lub ofiarą jest osoba nieporadna – nawet surowszą). Ważne jest, że znęcanie należy do kategorii przestępstw ściganych z urzędu. Oznacza to, że ofiara lub świadek przemocy może zgłosić sprawę na policję, ale dalej sprawę prowadzi prokurator, a pokrzywdzony nie może „wycofać skargi” jak to bywa przy niektórych lżejszych przestępstwach. Innymi słowy, nawet jeśli ofiara w pewnym momencie ze strachu lub litości zechce wycofać zarzuty, to przy przestępstwie z art. 207 KK nie ma takiej możliwości – organy ścigania muszą sprawę doprowadzić do końca, jeżeli dowody wskazują na popełnienie czynu.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Z punktu widzenia postępowania rozwodowego istotne jest, że fakt skazania jednego z małżonków za przemoc domową nie przesądza automatycznie o jego winie w rozkładzie pożycia. Sąd cywilny co prawda uznaje ustalenia wyroku karnego co do samego faktu popełnienia przestępstwa (zgodnie z art. 11 KPC), ale musi osobno ocenić, czy dane przestępstwo przyczyniło się do rozpadu małżeństwa. Sąd Najwyższy wyraźnie to podkreślił w wyroku z 21 listopada 1997 r., sygn. II CKN 464/97, stwierdzając, że sąd rozwodowy samodzielnie bada wpływ czynu na rozkład pożycia – jeśli np. przestępstwo nie miało związku z kryzysem małżeńskim, to sam fakt skazania małżonka za czyn przeciwko współmałżonkowi nie wystarczy do przypisania mu winy za rozwód. Oczywiście w praktyce trudno sobie wyobrazić, by ciężka przemoc wobec rodziny nie wpłynęła na trwały rozkład więzi – zazwyczaj jest to wręcz główny powód rozwodu z winy sprawcy przemocy. Natomiast teoretycznie mogą zdarzyć się sytuacje, że np. przestępstwo nastąpiło już po rozstaniu małżonków i nie było przyczyną rozpadu pożycia – wówczas sąd rodzinny nie musi orzekać o winie sprawcy, mimo wyroku skazującego.
Adwokat Maciej Kowalewski : Warto tu dodać, że sam fakt toczących się spraw karnych między małżonkami świadczy o głębokim konflikcie. Sąd Najwyższy w orzeczeniu z 9 czerwca 1999 r., sygn. III CKN 949/98 wskazał, że już wytoczenie przez jednego małżonka kolejnej sprawy karnej przeciw drugiemu przeczy istnieniu między nimi więzi, które przemawiałyby przeciwko rozwodowi. Mówiąc prościej – jeżeli strony oskarżają się nawzajem o przestępstwa, to trudno mówić, by istniała między nimi jeszcze jakaś normalna relacja do uratowania. Dla sądu rodzinnego to sygnał, że małżeństwo definitywnie się rozpadło.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Niestety, często dopiero eskalacja przemocy i interwencja organów ścigania przekonuje ofiarę, by wystąpić o rozwód. W takich sytuacjach kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa osobie pokrzywdzonej w trakcie trwania procesu rozwodowego. Prawo przewiduje tu różne środki ochronne. Najbardziej znanym jest procedura „Niebieskiej Karty”, wszczynana zwykle przez policję podczas interwencji domowej. Innym rozwiązaniem jest uzyskanie od sądu nakazu opuszczenia wspólnego mieszkania przez sprawcę przemocy oraz zakazu zbliżania się do ofiary. Od 2020 r. policja i Żandarmeria Wojskowa mają nawet uprawnienie, by w trybie administracyjnym natychmiast wydać taki nakaz sprawcy przemocy domowej na okres 14 dni – bez czekania na decyzję sądu. Ofiara ma wtedy dwa tygodnie na wystąpienie do sądu o przedłużenie tego środka. Dzięki temu osoba krzywdzona może odetchnąć i prowadzić sprawę rozwodową bez obawy o swoje bezpieczeństwo, bo agresywny partner ma zakaz kontaktu.
Adwokat Maciej Kowalewski : To ważne zabezpieczenia. W naszej pracy nad sprawami karnymi równoległymi do rozwodów często doradzamy klientom podjęcie takich kroków, aby nie musieli mieszkać z oprawcą pod jednym dachem w trakcie rozwodu. Warto podkreślić, że postępowanie karne może toczyć się długo, podobnie sprawa rozwodowa – dlatego dobro rodziny wymaga szybkich decyzji o izolacji sprawcy, jeśli doszło do przemocy.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska : Czy spotkał się Pan Mecenas z sytuacją odwrotną, że toczy się rozwód i w trakcie jedna strona składa zawiadomienie o przestępstwie przeciw drugiej? Czy takie dowody zdobyte np. w sądzie rodzinnym mogą być użyte potem w sprawie karnej?
Adwokat Maciej Kowalewski : Tak bywa. Na przykład podczas rozprawy rozwodowej mąż może w emocjach przyznać się, że maltretował żonę lub jej groził – takie zeznania czy nagrania z postępowania cywilnego można potem wykorzystać w procesie karnym jako dowód. Sąd Najwyższy w najnowszym orzecznictwie to potwierdził – dowody zebrane przez sąd cywilny wolno wykorzystywać w postępowaniu karnym, byle sąd karny samodzielnie ocenił ich wiarygodności. Dla przykładu w sprawie o znęcanie się nad rodziną i groźby (wyrok SN z 3 czerwca 2020 r., sygn. IV KK 511/19) obrońca zarzucał, że sąd karny bezkrytycznie oparł się na ustaleniach wyroku rozwodowego. SN jednak oddalił kasację jako bezzasadną, wskazując że wykorzystanie materiału dowodowego z innego postępowania celem poczynienia własnych ustaleń jest dopuszczalne i nie narusza zasady niezależności sądu. Innymi słowy, jeśli np. w wyroku rozwodowym z orzeczeniem o winie męża znajdą się istotne fakty (jak przyznanie się do przemocy), to prokurator i sąd karny mogą z nich skorzystać, by ukarać sprawcę, oczywiście po zweryfikowaniu dowodów we własnym zakresie.
Stalking i nękanie po rozstaniu
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Przemoc domowa to nie jedyny czyn zabroniony, jaki pojawia się przy rozwodach. Bywa, że już po wyprowadzce jednego z małżonków zaczyna się uporczywe nękanie przez tego, który nie pogodził się z rozstaniem. Klienci opowiadają nam np. o dziesiątkach telefonów i SMS-ów od byłego partnera, śledzeniu, pojawianiu się pod domem czy miejscem pracy, groźbach („jeśli odejdziesz, to cię zniszczę” itp.). To też podpada pod kodeks karny, prawda?
Adwokat Maciej Kowalewski : Oczywiście. Takie zachowania kwalifikujemy najczęściej jako stalking, czyli właśnie uporczywe nękanie lub groźby wzbudzające u ofiary poczucie zagrożenia (albo naruszające jej prywatność). Stalking jest przestępstwem z art. 190a KK, wprowadzonym stosunkowo niedawno (dopiero w 2011 r., gdy dostrzeżono skalę problemu nękania). Uporczywe nękanie jest zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności, jeśli doprowadziło ofiarę choćby do próby samobójczej – w typowych przypadkach kara wynosi do 3 lat. Do tego sam zapis art. 190a dodaje, że penalizuje się również podszywanie pod inną osobę w celu wyrządzenia jej szkody (to tzw. kradzież tożsamości, często internetowa forma nękania). W kontekście rozwodu chodzi jednak głównie o klasyczny stalking: śledzenie, telefonowanie, groźby.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Czy takie sprawy często trafiają do sądów? Mam wrażenie, że wiele ofiar nękania waha się, czy zgłaszać byłego małżonka na policję – w końcu to ktoś bliski, ojciec/matka dzieci… Czasem liczą, że „to minie”, że emocje opadną.
Adwokat Maciej Kowalewski : Niestety, z doświadczenia wiem, że rzadko same mijają. Nękanie często eskaluje. Dlatego jeżeli ktoś czuje się prześladowany przez ex-partnera, powinien zgłosić sprawę organom ścigania. Na początku policja może zastosować np. środek zapobiegawczy w postaci dozoru lub zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego, co często studzi zapał prześladowcy. Sądy coraz poważniej traktują stalking – rozumieją, że ofiara żyje w ciągłym strachu. Bywało, że bagatelizowane stalkowanie kończyło się tragedią, więc obecnie raczej szybko reaguje się na takie sygnały. W toku rozwodu także sąd cywilny może orzec np. zakaz kontaktów małżonków na czas postępowania, jeśli sytuacja tego wymaga.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Wspomniał Pan o groźbach – dodajmy, że nawet jednorazowa groźba pozbawienia życia lub zdrowia również jest przestępstwem (art. 190 KK). Często małżonkowie w emocjach mówią rzeczy w stylu: „Zabiję cię, jeśli zabierzesz ode mnie dzieci” – to może być podstawą zarzutów karnych, jeśli taka groźba była realna i wzbudziła uzasadniony strach. Dla naszego klienta, jako osoby pokrzywdzonej, kluczowe jest wtedy zadbanie o dowody: nagranie wiadomości głosowej, zachowanie SMS-a z pogróżkami, świadkowie itp. Z kolei z perspektywy osoby oskarżonej – warto mieć świadomość, że nawet słowa wypowiedziane w gniewie mogą skutkować wyrokiem karnym, jeśli przekroczymy granice prawa.
Adwokat Maciej Kowalewski : To ważne spostrzeżenie. W ogóle emocje rozwodowe są złym doradcą. Często tłumaczę klientom, że muszą utrzymać nerwy na wodzy, bo w przeciwnym razie zrobią coś, co przeciwnik wykorzysta przeciwko nim. Dotyczy to zarówno przemocy czy gróźb, jak i… fałszywych oskarżeń. I to prowadzi nas do kolejnego zagadnienia.
Fałszywe oskarżenia w trakcie rozwodu
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Niestety, bywa i tak, że prawo karne jest wykorzystywane jako „broń” w walce rozwodowej. Zdarza się, że jedna ze stron zmyśla oskarżenia, aby pogrążyć współmałżonka – na przykład zarzuca mężowi, że molestował dziecko, albo oskarża żonę o kradzież czy znęcanie, choć to nieprawda. Celem takich działań może być np. uzyskanie korzystniejszego rozstrzygnięcia w sprawie o dzieci lub majątek, albo po prostu chęć zemsty i zdyskredytowania drugiej strony. To bardzo niebezpieczna gra, ponieważ cierpią na tym zarówno niewinnie pomówieni, jak i często same dzieci, jeśli są w to zaangażowane.
Adwokat Maciej Kowalewski : Z punktu widzenia prawa karnego składanie fałszywych oskarżeń jest przestępstwem. Kodeks karny w art. 234 stanowi jasno: „Kto, przed organem powołanym do ścigania lub orzekania, fałszywie oskarża inną osobę o popełnienie przestępstwa… podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”. Czyli jeśli ktoś umyślnie pomawia inną osobę o czyn zabroniony – np. składa zawiadomienie na policji z zmyślonym zarzutem – sam może usłyszeć zarzuty z art. 234 KK. Trzeba przy tym pamiętać, że jest to przestępstwo formalne – dochodzi do niego w momencie złożenia fałszywego oskarżenia niezależnie od tego, czy wszczęto potem postępowanie lub czy pomówiona osoba poniosła jakąś szkodę. Sąd Najwyższy podkreślił to w postanowieniu z 10 sierpnia 2006 r. (sygn. III KK 61/06), wskazując m.in., że czyn ten jest dokonany już w chwili wniesienia nieprawdziwego oskarżenia do uprawnionego organu, a powtarzanie tego samego fałszywego zarzutu nie pozostaje bezkarnym. Innymi słowy – jeśli jedna ze stron na potrzeby rozwodu fabrykuje dowody i kłamie, np. oskarżając męża o przestępstwo, którego nie popełnił, to ryzykuje, że sama będzie odpowiadać karnie. I to nawet w sytuacji, gdy osiągnie swój cel w sprawie rodzinnej! Tu bym przestrzegł: wygrana „podstępem” sprawa rozwodowa może się ostatecznie okazać pyrrusowym zwycięstwem, jeśli strona zostanie skazana za przestępstwo fałszywego oskarżenia.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Bardzo ważny głos. Niestety, jak wiemy, fałszywe oskarżenia się zdarzają. Szczególnie bulwersujące są przypadki, gdy w konflikt wciągane są dzieci – np. matka manipuluje dzieckiem, by to „potwierdziło” nieprawdziwe zarzuty wobec ojca. Takie sprawy widzieliśmy w mediach. Na przykład opisywano przypadek z Gliwic, gdzie ojca niesłusznie oskarżono o molestowanie córki – matka nagrywała rozmowy z dzieckiem, sugerując odpowiedzi, i doprowadziła nawet do niesłusznego skazania w I instancji. Po latach mężczyznę uniewinniono, ale dziecko zostało z psychologiczną traumą. To dramatyczny przykład, jak straszne skutki może mieć fałszywe oskarżenie przy rozwodzie – niszczy życia zarówno niesłusznie pomówionego rodzica, jak i często samego dziecka.
Adwokat Maciej Kowalewski : Tego typu sprawy są trudne, bo wymagają żmudnego dochodzenia prawdy. Sądy i biegli psychologowie muszą odróżnić faktyczne objawy przemocy od efektów manipulacji. Niestety, jak Pani Mecenas zauważyła, czasami dochodzi do pomyłek i najpierw zapadają niesłuszne wyroki, zanim prawda wyjdzie na jaw. To pokazuje, że nadużywanie prawa karnego w sprawach rodzinnych ma wysoką cenę.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska`: Czy polskie sądy karzą osoby, które dopuściły się takich fałszywych oskarżeń? Mam wrażenie, że często takie sprawy umarzano z powodu niskiej szkodliwości, szczególnie jeśli oskarżającą była „zdesperowana” żona czy matka.
Adwokat Maciej Kowalewski : Rzeczywiście, przez lata pokutowało przekonanie, że „matka chroniąca dziecko” nawet jeśli mija się z prawdą, to powinna uniknąć surowej kary. Jednak to podejście się zmienia – dostrzeżono, że fałszywe oskarżenie to nie błahy wybryk, lecz czyn godzący w wymiar sprawiedliwości i krzywdzący niewinne osoby. Co prawda wyroki bezwzględnego więzienia dla takich osób to rzadkość, ale są możliwe. Głośny był przypadek z Gorzowa Wielkopolskiego – w 2010 r. tamtejszy sąd skazał kobietę na miesiąc bezwzględnego więzienia za fałszywe oskarżenie męża o pedofilię. To precedensowa sprawa, bo zwykle zapadały wyroki w zawieszeniu. W tamtym przypadku zadziałało to, że ujawniono nagranie, na którym ta pani przyznaje, iż chciała wrobić męża. Sąd Okręgowy utrzymał wyrok i kobieta rzeczywiście odsiedziała ten miesiąc. To był sygnał dla innych, że takich kłamstw nie będzie się tolerować.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Dobrze, że Pan o tym wspomniał – to ważne ostrzeżenie. Oczywiście, trzeba odróżnić to od sytuacji, gdy oskarżenia są prawdziwe – ofiara przemocy ma prawo szukać pomocy i sprawiedliwości, nie chcemy jej zniechęcać! Ale mówimy o świadomym fabrykowaniu zarzutów. Takie działanie to igranie zarówno z życiem drugiej osoby, jak i z wymiarem sprawiedliwości. Może skończyć się nie tylko odpowiedzialnością karną, ale i np. obowiązkiem naprawienia szkody (zadośćuczynieniem dla niewinnie oskarżonego za doznaną krzywdę).
Adwokat Maciej Kowalewski : Warto też wspomnieć o pokrewnym przestępstwie: składaniu fałszywych zeznań (art. 233 KK). Ono również może pojawić się przy sprawach rozwodowych – np. gdy jeden z małżonków zeznaje pod przysięgą i kłamie na ważne okoliczności. Za fałszywe zeznania grozi surowsza sankcja – nawet do 8 lat więzienia, jeśli dotyczy to postępowania karnego lub np. właśnie postępowania cywilnego, w którym składanie zeznań jest wymagane ustawowo. Oczywiście mało kto trafia za to od razu do więzienia, ale sam fakt popełnienia takiego czynu to poważna sprawa. Każdy świadek w sądzie jest uprzedzany o odpowiedzialności karnej za zeznanie nieprawdy – rozwodząc się też musimy mieć to na uwadze. Nie wolno mijać się z prawdą w sądzie, bo skutki mogą być opłakane.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Zgadzam się. Reasumując ten wątek: prawo karne bywa niestety nadużywane w rodzinnych wojnach, ale kto próbuje takiej broni, ten musi liczyć się z ryzykiem kontrataku ze strony wymiaru sprawiedliwości.
Niepłacenie alimentów – uporczywa niealimentacja
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Przejdźmy do przestępstwa, które może pojawić się po rozwodzie: niepłacenie zasądzonych alimentów. To bardzo częsty problem. Dla wielu klientów – zazwyczaj samotnych matek – jedyną drogą do zmuszenia byłego męża do płacenia alimentów na dzieci jest właśnie groźba odpowiedzialności karnej.
Adwokat Maciej Kowalewski : Zgadza się. Uporczywe uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego jest przestępstwem z art. 209 KK. Co ważne, po nowelizacji z 2017 r. złagodzono wymóg „uporczywości” – teraz wystarczy, że powstanie zaległość stanowiąca równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych (np. trzech miesięcznych rat alimentów), aby można było sprawcę ścigać. Alternatywnie, jeśli zaległość jest mniejsza, ale naraża uprawnionego (np. dziecko) na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb, to również wypełnia znamiona przestępstwa. Tak więc prawo stało się bardziej restrykcyjne wobec dłużników alimentacyjnych. Grozi za to do 1 roku więzienia (a jeśli następstwem niepłacenia jest niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb dziecka – do 2 lat).
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Dodam, że chodzi oczywiście o obowiązek alimentacyjny stwierdzony wyrokiem sądu lub ugodą – innymi słowy, by mówić o przestępstwie musi istnieć formalna podstawa do alimentów. Na marginesie: aktualnie Fundusz Alimentacyjny i władze mocno naciskają na ściganie dłużników – to element polityki zwalczania zjawiska „alimenciarzy”. Nawet zatrzymanie prawa jazdy za długi alimentacyjne to środek administracyjny, który się stosuje. Natomiast w kontekście karnego aspektu, czy mógłby Pan przybliżyć, jak sądy interpretują tę zmianę przepisów? Wiem, że były wątpliwości, czy po usunięciu słowa „uporczywie” nie nastąpiło częściowe odkryminalizowanie pewnych zachowań.
Adwokat Maciej Kowalewski : Racja, to ciekawy punkt. Otóż w 2017 r. usunięto ze znamion przestępstwa wymóg uporczywości, zastępując go właśnie konkretnym progiem zadłużenia (trzy miesiące). Niektórzy obrońcy argumentowali potem, że jeśli ktoś zaczynał uchylać się od alimentów przed 2017 r., to może należy stosować stare brzmienie (które wymagało uporczywości) jako względniejsze. Sprawa trafiła nawet do Sądu Najwyższego w formie pytania prawnego. SN w postanowieniu z 7 listopada 2017 r., sygn. II KK 211/17, wyjaśnił jednak, że ta zmiana nie oznacza faktycznej depenalizacji zachowań, które wcześniej uznawano za uporczywe niealimentowanie. Wskazano, że „uporczywość” w dotychczasowym rozumieniu i tak zawierała element obiektywny (właśnie dłuższy czas niepłacenia, przyjmowano minimum 3 miesiące) oraz element subiektywny (złą wolę sprawcy). Teraz ustawodawca po prostu doprecyzował obiektywny próg (3 miesiące zaległości) i zrezygnował z oceniania nastawienia sprawcy – liczy się fakt niepłacenia. Nie jest to więc jakościowa zmiana filozofii karania, tylko uproszczenie kryteriów. Krótko mówiąc, dłużnik alimentacyjny nie ukryje się za wymówką „nie byłem uporczywy” – wystarczy wykazać odpowiednią zwłokę w płatnościach.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Aha, czyli praktycznie 3 miesiące niepłacenia i już można mieć prokuratora na karku. Choć z tego co wiem, jest też w art. 209 KK furtka dla opamiętania się: jeżeli sprawca uiści w całości zaległe alimenty jeszcze zanim zapadnie wyrok (dokładnie – zanim sąd I instancji ukończy postępowanie), to może liczyć na uniknięcie kary. W przepisie jest mowa o odstąpieniu od wymierzenia kary w takiej sytuacji. To w sumie motywuje dłużników, by jednak zapłacili – skoro nie ze skłonności serca, to ze strachu przed wyrokiem.
Adwokat Maciej Kowalewski : Dokładnie. Z perspektywy praktycznej najpierw często jest tak: matka dziecka zgłasza sprawę na policję, policja wzywa ojca-dłużnika na przesłuchanie – i to już działa otrzeźwiająco. Wielu szybko wpłaca zaległości, byle uniknąć skazania. I bardzo dobrze, bo przecież celem jest dobro dziecka i to, żeby pieniądze jednak trafiły na jego utrzymanie, a nie koniecznie wsadzanie kogokolwiek do więzienia. Natomiast jeżeli ktoś mimo ostrzeżeń nie płaci, to prokuratura kieruje akt oskarżenia. Wówczas już tylko spłata całego długu może uchronić przed wyrokiem (sąd może zastosować wspomniane odstąpienie od kary). W praktyce sądy też czasem zamiast kary pozbawienia wolności orzekają karę ograniczenia wolności z obowiązkiem odpracowania zaległości lub po prostu z obowiązkiem spłaty.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Niezależnie od szczegółów, ważny przekaz dla klientów jest taki: po rozwodzie nie można ignorować obowiązku alimentacyjnego, bo to nie tylko dług, ale i potencjalna odpowiedzialność karna. Często sama groźba „zgłoszę to do prokuratury” działa mobilizująco na uporczywych dłużników.
Adwokat Maciej Kowalewski : Tutaj w pełni popieram – prawo karne jest służebne wobec dobra rodziny w tym sensie, że ma chronić dzieci przed skutkami nieodpowiedzialności rodzica. Warto jednak zaznaczyć, że prawo karne powinno być ostatecznością. Zanim złożymy zawiadomienie, można spróbować np. egzekucji komorniczej, mediacji. Ale jeśli te sposoby zawiodą, to sankcja karna jest uzasadniona.
Uprowadzenie lub zatrzymanie dziecka
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Kolejny temat związany z rozwodem: spory o dzieci i związane z tym potencjalne przestępstwo uprowadzenia lub zatrzymania małoletniego. Często po rozstaniu rodzice kłócą się o opiekę – bywa, że jedno z nich samowolnie zabiera dziecko i nie chce oddać. W skrajnych przypadkach mamy wręcz porwania rodzicielskie, np. wywiezienie dziecka za granicę wbrew woli drugiego rodzica. Czy takie działania podpadają pod art. 211 KK?
Adwokat Maciej Kowalewski : Art. 211 KK kryminalizuje uprowadzenie lub zatrzymanie małoletniego poniżej 15 lat lub osoby nieporadnej – wbrew woli osoby powołanej do opieki lub nadzoru. Za to grozi do 3 lat pozbawienia wolności. W praktyce sytuacja jest jednak złożona, gdy chodzi o rodziców. Przepis ten nie mówi wprost „rodzic”, więc co do zasady każdy może być sprawcą – także rodzic. Ale jest ważny wyjątek wynikający z interpretacji: jeśli rodzic ma pełnię władzy rodzicielskiej, to nie można powiedzieć, że działa „wbrew woli osoby powołanej do opieki”, bo on sam też jest taką osobą. Innymi słowy, rodzic posiadający pełne prawa rodzicielskie zasadniczo nie popełnia przestępstwa z art. 211 KK zabierając własne dziecko, nawet jeśli robi to wbrew chwilowej woli drugiego rodzica. Tę kwestię rozstrzygał niedawno Sąd Najwyższy – w postanowieniu z 13 grudnia 2019 r., sygn. I KZP 7/19, SN potwierdził, że rodzic z pełnią władzy rodzicielskiej nie może być podmiotem przestępstwa z art. 211 KK Dopiero gdy władza jednego z rodziców została zawieszona, ograniczona albo odebrana przez sąd, taki rodzic może odpowiadać karnie za uprowadzenie dziecka.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Ciekawe. Czyli jeśli np. w trakcie sprawy rozwodowej sąd opiekuńczy wyda postanowienie zabezpieczające, że dzieci mieszkają z matką, ale ojciec formalnie nadal ma władzę rodzicielską, to gdy ojciec zatrzyma dzieci dłużej niż powinien, to nie będzie to art. 211 KK?
Adwokat Maciej Kowalewski : Taka właśnie była sytuacja w sprawie, którą rozstrzygał SN. Ojciec zabrał dzieci i nie oddawał matce przez dłuższy czas, mimo że istniało tymczasowe postanowienie sądu przyznające pieczę matce. Sprawa trafiła do sądu karnego – początkowo został skazany, potem uniewinniony. W końcu Sąd Najwyższy musiał rozstrzygnąć rozbieżności i stwierdził: dopóki ojciec nie został pozbawiony lub ograniczony we władzy rodzicielskiej, dopóty nie można go uznać za porywacza własnych dzieci w rozumieniu art. 211. To nie oznacza, że takie działanie jest legalne czy w porządku – absolutnie nie. Ale konsekwencje są raczej na gruncie prawa rodzinnego (np. sąd może zmienić decyzję i ograniczyć władzę takiemu ojcu, ukarać go grzywną za niewykonywanie postanowień o kontaktach itp.), niż karnego.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Rozumiem. Czyli dopiero gdy jeden z rodziców nie ma pełnych praw rodzicielskich – na przykład został ich pozbawiony albo ma ograniczone – to zabranie dziecka przez niego może być zakwalifikowane jako przestępstwo uprowadzenia. W praktyce często jest tak, że przy orzeczeniu rozwodu sądy powierzają wykonywanie władzy rodzicielskiej jednemu rodzicowi, a drugiemu ją ograniczają do określonych uprawnień (np. współdecydowania o edukacji). Jeśli więc np. ojciec ma ograniczoną władzę i wbrew wyrokowi zabierze dziecko i ukrywa je przed matką sprawującą opiekę – wtedy można iść na policję z art. 211 KK.
Adwokat Maciej Kowalewski : Zgadza się. Dodam, że w przypadku porwań za granicę dochodzą jeszcze przepisy międzynarodowe (Konwencja haska o cywilnych aspektach uprowadzenia dziecka), ale to już temat na osobną rozmowę. W kontekście naszego prawa karnego ważne jest to rozróżnienie: dopóki oboje rodzice mają pełnię władzy, spory o dziecko toczą się na gruncie rodzinnym, a nie karnym. Jednak nie należy interpretować tego jako przyzwolenia – jeżeli jeden rodzic utrudnia kontakty z dzieckiem lub „przetrzymuje” dziecko u siebie wbrew postanowieniu sądu, można wystąpić do sądu rodzinnego o egzekucję kontaktów (łącznie z nakładaniem cyklicznych kar pieniężnych). A jeśli takie działanie jest drastyczne i po rozwodzie np. ten rodzic faktycznie uprowadzi dziecko za granicę czy ukrywa je, to sąd może nawet zmienić wcześniej przyznane prawa i powierzyć dziecko wyłącznie drugiemu rodzicowi. Wtedy zaś dalsze ukrywanie dziecka przez „uprowadzacza” będzie już podlegać pod art. 211 KK, bo nie będzie on osobą uprawnioną do opieki.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Czyli krótko mówiąc: prawo karne wkracza przy porwaniach rodzicielskich wtedy, gdy ktoś narusza orzeczone prawo opieki. Przy okazji, dodam ze swojego podwórka, że sprawy o wydanie dziecka są z reguły pilne i sądy rodzinne starają się szybko reagować. Czasami zanim policja wszczęłaby sprawę karną, lepiej od razu złożyć wniosek o zabezpieczenie – np. o odebranie dziecka. To bardziej efektywne na gorąco.
Adwokat Maciej Kowalewski : Słuszna uwaga. Każdy przypadek jest inny, dlatego przy takich dramatycznych sytuacjach zawsze działamy dwutorowo: kroki prawne w sądzie rodzinnym + ewentualnie zawiadomienie karne, jeśli są podstawy.
Inne przestępstwa związane z rozwodem
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Omówiliśmy główne zagadnienia – przemoc, nękanie, fałszywe oskarżenia, niealimentację, uprowadzenie dziecka. Warto wspomnieć, że to nie wyczerpuje listy. Różne inne czyny zabronione mogą się przewijać w tle spraw rodzinnych. Może wymienimy pokrótce kilka przykładów?
Adwokat Maciej Kowalewski : Oczywiście. Do przestępstw często powiązanych z konfliktami rodzinnymi należą m.in.:
- Bigamia (art. 206 KK) – wprawdzie sama w sobie nie jest skutkiem rozwodu, a raczej jego braku, ale zdarza się, że ktoś zawiera nowy związek, nie dopełniwszy formalności rozwodowych z poprzednim małżonkiem. Taki czyn stanowi przestępstwo. W praktyce bigamia jest rzadka, a jeśli już ma miejsce, to najczęściej wychodzi na jaw i tak prowadzi do unieważnienia późniejszego małżeństwa oraz odpowiedzialności karnej sprawcy.
- Zniesławienie i znieważenie (art. 212 i 216 KK) – czyli sytuacje, gdy jeden z małżonków publicznie oczernia lub obraża drugiego. Na przykład po rozstaniu mąż wypisuje w internecie, że żona „jest alkoholiczką i zdradzała”, co jest nieprawdą i godzi w jej dobre imię. Takie zachowania mogą być ścigane karnie z oskarżenia prywatnego. Trzeba jednak zaznaczyć, że postępowania z 212 KK są dość trudne i długotrwałe, więc w sprawach rozwodowych częściej strony próbują dochodzić swoich racji na drodze cywilnej (np. żądając przeprosin czy zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych). Niemniej, przepis istnieje i czasem bywa używany jako straszak – np. groźba „pozwę cię za zniesławienie, jeśli będziesz rozpowiadać nieprawdziwe oskarżenia” może ostudzić zapędy konfliktowego eks-małżonka.
- Zniszczenie mienia (art. 288 KK) – w emocjach rozwodowych zdarzają się akty niszczenia wspólnego lub osobistego majątku (przepiłowanie mebli, podpalenie samochodu współmałżonka, potłuczenie drogich przedmiotów). Jeśli dany przedmiot należał także do sprawcy (wspólność majątkowa), kwestia odpowiedzialności karnej bywa dyskusyjna – nie można ukraść czy zniszczyć własnej rzeczy. Ale gdy w grę wchodzi mienie osobiste drugiej strony (np. pamiątki rodzinne żony, komputer służbowy męża), to takie działanie może stanowić przestępstwo zniszczenia cudzej rzeczy.
- Naruszenie miru domowego (art. 193 KK) – gdy małżonkowie są w separacji faktycznej, bywa że jeden z nich nachodzi drugiego w jego nowym miejscu zamieszkania bez zgody. Jeśli np. mąż wyprowadził się, wynajął mieszkanie, a żona nachodzi go tam awanturując się, albo odwrotnie – to może być kwalifikowane jako naruszenie miru (czyli wtargnięcie do cudzego domu). W praktyce, póki sprawa rozwodowa nie jest zakończona i nie zapadły orzeczenia o sposobie korzystania z dawnego mieszkania, stosowanie art. 193 KK wewnątrz „majątku wspólnego” jest rzadkie. Ale jeśli np. żona zamieszkała u swoich rodziców, a mąż wpada tam robić awanturę, to już łatwiej o zarzut wtargnięcia.
- Przestępstwa przeciwko dokumentom (fałszerstwo, art. 270 KK) – i tu przykład z życia: mąż podrobił podpis żony na jej wniosku o kredyt, by po cichu wziąć pożyczkę jeszcze przed rozwodem. Albo żona przerobiła dokumenty, by ukryć pewne dochody męża. Takie pomysły też się pojawiają – są to oczywiście czyny zabronione i jeśli wyjdą na jaw, pociągną za sobą odpowiedzialność karną.
Jak widać, wachlarz jest szeroki. Każda sytuacja, gdzie dochodzi do naruszenia prawa karnego, może się przewinąć podczas burzliwego rozstania.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Ważne jest, by uświadomić klientom, że rozwód nie oznacza bezkarnej „wolnej amerykanki”. Niektórzy myślą: „To nasza prywatna wojna, wszystko dozwolone”. A to nieprawda – są granice, których nie wolno przekraczać. Z drugiej strony, czasem czasami ofiary wahają się, czy angażować policję w sprawy rodzinne. Tutaj zawsze powtarzam: jeśli dzieje się coś poważnego – przemoc, groźby, uprowadzenie dziecka – to trzeba reagować. Prawo karne istnieje po to, by chronić ofiary, także w rodzinie.
Adwokat Maciej Kowalewski : Zgoda. Nasza rola jako profesjonalnych pełnomocników jest dwojaka: chronić klientów przed przestępczymi działaniami drugiej strony oraz powstrzymywać klientów przed pochopnymi własnymi działaniami, które mogłyby być przestępstwem lub nadużyciem prawa. W ferworze walki łatwo zapomnieć o konsekwencjach. Dlatego zawsze doradzamy – zanim zrobisz coś radykalnego, skonsultuj się z prawnikiem. Być może są legalne sposoby rozwiązania problemu.
Podsumowanie
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Nasza rozmowa pokazała, że postępowanie rozwodowe i postępowanie karne często idą w parze. Dla osób przechodzących rozwód to podwójne obciążenie – emocjonalne i prawne. Z jednej strony walczą o dzieci czy majątek, z drugiej muszą bronić się przed oskarżeniami karnymi albo dochodzić sprawiedliwości za wyrządzone krzywdy.
Adwokat Maciej Kowalewski : To prawda. Taki równoległy bój na dwóch frontach bywa bardzo trudny dla kogoś, kto nie zna procedur. Ważna jest strategia – np. decyzja, co wnieść najpierw: pozew czy zawiadomienie? Jak zebrane dowody z jednego postępowania wykorzystać w drugim (legalnie)? Jak zapewnić spójność zeznań w obu sprawach, by samemu sobie nie zaszkodzić? Tu nieoceniona jest pomoc profesjonalistów.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska Właśnie. Często prowadzimy sprawy naszych klientów zespołowo – prawnik rodzinny współpracuje z prawnikiem karnym, aby klient czuł się bezpiecznie na obu polach. Dzięki temu nic nam nie umknie: przypilnujemy terminów, zabezpieczymy dowody, wskażemy co mówić, a czego lepiej unikać publicznie, żeby nie sprowokować np. pozwu o zniesławienie.
Adwokat Maciej Kowalewski : Podsumowując: rozwód z „wątkiem karnym” to sytuacja wymagająca szczególnej rozwagi i wsparcia prawnego. Jeżeli jesteś ofiarą przestępstwa w rodzinie – nie wahaj się szukać pomocy, bo prawo jest po Twojej stronie. Jeśli natomiast czujesz pokusę, by użyć prawa karnego instrumentalnie przeciw byłemu partnerowi – zastanów się dwa razy, bo możesz przekroczyć cienką linię i samemu popaść w konflikt z prawem.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Zachęcamy, by w takich złożonych sprawach korzystać z pomocy doświadczonych prawników. Nasza kancelaria ma praktykę zarówno w prawie rodzinnym, jak i karnym, dlatego rozumiemy obie perspektywy i możemy skutecznie poprowadzić nawet najtrudniejsze sprawy rozwodowe „z drukiem karnym”. Mam nadzieję, że nasza rozmowa rozjaśniła nieco te zagadnienia.
Adwokat Maciej Kowalewski : Dziękuję za rozmowę. A Państwa, drodzy czytelnicy, zapewniam: prawo ma wiele narzędzi, by sprawiedliwie rozwiązać rodzinne dramaty – trzeba tylko wiedzieć, jak z nich skorzystać. W razie pytań lub potrzeby konsultacji zawsze możecie Państwo zwrócić się do nas po poradę.
Radca Prawny Magdalena Wiśniewska: Również dziękuję. To była pierwsza odsłona cyklu „Rozmowy adwokata z radcą”. W kolejnych porozmawiamy o następnych ciekawych aspektach styku różnych dziedzin prawa. Do zobaczenia następnym razem!